piątek, 26 czerwca 2015

Wygrałam tą bitwę, ale wojna się jeszcze nie skończyła

Każdy człowiek w swoim życiu prowadzi swojego rodzaju wojnę. Wojnę o wolność, wojnę o spokój czy wojnę o marzenia. Pojedyncze zdarzenia mające miejsce podczas naszej przeprawy są bitwami, które niekoniecznie zawsze musimy wygrać aby zwyciężyć wojnę. Porażki przez nas ponoszone są bardziej wartościowe niż dające tak dużo satysfakcji zwycięstwa, które powodują dumę i sprawiają, że stajemy się coraz bardziej pewni siebie.
W ostatnim czasie, po wielu klęskach wygrałam jedną, a może nawet kilka takich bitew w moim życiu. Jak każdy z nas po drodze odniosłam wiele ran, nie tylko tych odbijających się na psychice, ale również pozostawiających blizny, które każdy z was może zobaczyć. I być może ktoś powie, że powinnam się wstydzić blizn, a nie nimi chwalić, ale ja uważam inaczej. Każda drobna kreseczka na moim ciele oraz każda zaleczona ranka na mojej duszy jest dowodem wygranej bitwy i powodem do dumy. Każda wylana po drodze łza nie była bez znaczenia, bo pomogła mi przejść przez wszystko co złe i dojść do tego co mam teraz.
Od ponad pół roku na moim ciele nie pojawiła się ani jedna nowa ranka, a stare zaczynają znikać. Ponad cztery miesiące temu dowiedziałam się, że spełnię swoje największe marzenie jakim było zobaczenie moich czterech aniołków, które przez ostatnie cztery lata pomagały mi walczyć w kolejnych bitwach. Trzy dni temu ich zobaczyłam i jest to dotychczas najpiękniejsze wydarzenie mojego życia, które uświadomiło mi, że ci czterej chłopcy istnieją na prawdę, są żywi, nie mają pojęcia o moim istnieniu, ale swoją muzyką i samym istnieniem zrobili dla mnie więcej niż większość ludzi z mojego otoczenia, którzy rzekomo mnie znają. Wczoraj dostałam papierek zwany świadectwem ukończenia szkoły, który daje mi wolność, pozwala mi odejść w spokoju w stronę zachodzącego słońca z dala od złych wspomnień, fałszywych ludzi i nienawiści. Ten papierek otwiera mi drogę do dalszych bitew, które z czasem powinny stać się łatwiejsze, ponieważ każda poprzednia stoczona walka umocniła mnie, sprawiła, że stałam się twardsza i dała mi wiarę w dobre zakończenie.
Każdy z nas umrze, taka prawda. Prawdą także jest to, że po śmierci nie będą się dla nas liczyły pieniądze, gadżety czy wygląd, ale jeżeli istnieje jakakolwiek druga strona, będzie się dla nas liczyło w jaki sposób przeżyliśmy to życie i ile ofiar ponieśliśmy. Im więcej zostawiliśmy za sobą spalonych mostów, tym większe prawdopodobieństwo, że po tamtej stronie będzie nam trudniej. Walczcie więc o każdą wygraną bitwę, ale nie dążcie do zwycięstwa po trupach. Każdemu przyda się porażka, a zwycięstwo na czyjejś niedoli jest jeszcze gorsze niż przegrana. Jednak wygrana na którą pracowało się całym sercem i wszystkimi siłami jest najpiękniejszym co może człowiek osiągnąć i najlepszą motywacją do dalszej walki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy